Paliwo drożeje, ale mniej intensywnie

   Notowania ropy na światowych giełdach charakteryzowała w ostatnich dniach duża zmienność. Ceny surowca w trakcie poszczególnych sesji podlegały dużym wahaniom, a najwięcej emocji dostarczyły inwestorom banki centralne. Polscy kierowcy zapewne nie ucieszą się tym, że w naszych warunkach póki co na obniżkę nie można liczyć - niewielki pocieszeniem niech będzie wiadomość, że podwyżki chwilowo wytraciły swą dynamikę.

   Początek tygodnia stał na rynku naftowym pod znakiem wzrostów. Jego druga połowa przyniosła jednak korektę, która sprowadziła cenę ropy Brent ponownie poniżej poziomu 110 dolarów.

Banki centralne znowu w akcji

   Za wzrostem cen ropy z początku tygodnia stały dobre wyniki sprzedaży podczas amerykańskiego „czarnego piątku”, czyli początku sezonu wyprzedaży, i groźba europejskiego embarga  na irańskie produkty naftowe.

   Wydarzeniem ostatnich dni była jednak akcja banków centralnych, które skoordynowały swoje działania w celu poprawy płynności na rynkach finansowych. W środę amerykański Fed, w porozumieniu z bankami centralnymi Kanady, Anglii, Szwajcarii i Japonii i Europejskim Bankiem Centralnym  zdecydowały o obniżeniu kosztów operacji zapewniających płynność na dolarze. To działanie podobne do tego, z jakim mieliśmy kryzysowym 2008 roku. Upublicznienie informacji o wspólnym działaniu banków wywołało entuzjazm inwestorów, szczególnie, że ruch wykonał też bank centralny Chińskiej Republiki Ludowej, który tego samego dni obniżył stopę rezerw obowiązkowych dla banków. Na plus zadziałały też dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych, które zaskoczyły pozytywnie.

   Notowania surowca na giełdzie w Londynie ruszyły zdecydowanie w górę, ustanawiając w trakcie środowej sesji swoje tygodniowe maksimum na poziomie 112,03 dol. Optymizm był jednak krótkotrwały bo jeszcze tego samego dnia cena ropy zaczęła spadać, aby ostatecznie zamknąć sesję na niewielkim minusie. Szybko przyszła refleksja, że tak naprawdę akcja banków centralnych ma jedynie charakter ratunkowy i nie rozwiązuje źródła problemu. 

Stany nabierają rozpędu, a Europa stoi w miejscu

   Publikowane w tym tygodniu dane makro pokazały, że sytuacja gospodarcza w Stanach Zjednoczonych powoli się poprawia. Indeksy obrazujące zaufanie konsumentów, czy kondycję przemysłu pozytywnie zaskakiwały. Inwestorzy oczekują, też że koniec tygodnia przyniesie dobre informacje z amerykańskiego rynku pracy. Perspektywy rozwoju gospodarki największego konsumenta ropy wyglądają dobrze i przemawiają za wzrostem cen surowca. Czynnikiem ryzyka, który tonuje optymizm jest napięta sytuacja w Europie. 

   Europejscy liderzy nieskutecznie zmagają się z problemem nadmiernego zadłużenia publicznego. Czas ucieka, a cały czas brakuje wiarygodnego pomysłu na walkę z kryzysem. Spore oczekiwania wiązane są z przyszłotygodniowym szczytem przywódców Unii Europejskiej, który jest jedną z ostatnich szans na uniknięcie finansowej katastrofy. Od jego rezultatów będzie zależeć zachowanie notowań ropy w końcówce roku. Jeśli politycy rozczarują, to możemy spodziewać się korekty i spadku cen. 

Mniej jeździć czy więcej płacić?

   W jednej z informacji na naszym portalu pojawił się wniosek, że konsekwentnie malejące od 2006 r. zużycie benzyny przez polskich kierowców (z poziomu średnio około 1140 litrów benzyny - do 945 litrów w ubiegłym roku) może pogłębić się w tym roku.

   Ostatnie zmiany cenowe w hurcie wskazują, że pogłębić się może u wielu kierowców refleksja nad śródtytułowym pytaniem – benzyna bowiem po ostatnich spadkach wraca na wyższy poziom i kosztuje 4237, 5 zł/m sześc. Także olej napędowy powoli zmierza do wysokich poziomów sprzed kilku tygodni i kosztuje dziś średnio 4405 zł/m sześc. Duży udział w wahaniach cenowych ostatnich dni miał choćby ruch na parze USD/PLN, a także zmaganie z perspektywą akcyzowej podwyżki dla paliwa dieslowskiego od przyszłego roku.

Mniejsze ruchy cen na stacjach

   Prognozy e-petrol.pl na przyszły tydzień wskazują na możliwość znacznie bardziej łagodnego wzrostu niż w ostatnich tygodniach. Co prawda ceny hurtowe nie stały w ostatnim czasie w miejscu, ale kilkugroszowe zwyżki z tygodnia na tydzień przynajmniej na razie możemy uznać za zakończone. Dla benzyny bezołowiowej 95 przewidujemy poziom cenowy sięgający 5,37 – 5,49 zł/l, a dla jej „starszej siostry” 98 poziom ten wyniesie 5,61 – 5,74 zł/l. Olej napędowy może w skali kraju kosztować między 5,49 a 5,61 zł/l.

   Największą stałością będzie cieszyć się autogaz, który od siedmiu tygodni nie drgnie nawet na stacjach – zatrzymał się na poziomie 2,84 zł/l. Pomoże mu zapewne w utrzymaniu pozycji niedawno ogłoszona informacja o braku zmian podatkowych dla tego paliwa w roku przyszłym.