Czy są powody do optymizmu? - E-petrol - rynek paliw w Polsce!
Przed tygodniem zasugerowaliśmy, że „ostatnie zmiany cen hurtowych dają powód do optymizmu” i dziś możemy to zdanie powtórzyć, a odnosi się ono przede wszystkim do oleju napędowego, który potaniał o dwa grosze. Benzyna podrożała o grosz mimo ewidentnych wskazań do spadku cen.
Komentarz do sytuacji na rynku ropy i paliw w okresie 7 - 11 maja 2012 r.
W minionym tygodniu chyba na dłużej pożegnaliśmy ropę po 120 dolarów, a polskie stacje dały nawet miejscami odczuć ten fakt polskim kierowcom. Czy taki kierunek zmian na świecie pozwoli polskim kierowcom tankować jeszcze taniej?
Koncerny walczą o swoje
W ostatnich dniach ceny nie odnotowały już dramatycznych spadków, które oglądaliśmy przed tygodniem. Benzyna podrożała od minionego weekendu w hurcie o cztery złote i kosztuje 4456 zł za metr sześcienny. Olej napędowy z ceną 4412 zł za metr jest o dziesięć zł droższy niż w sobotę. Należy w tym miejscu podkreślić bardzo zdecydowanie, że koncerny ostatnimi obniżkami cen diesla(w przypadku PKN Orlen jednorazowo 97 zł/m sześc.) mocno zaakcentowały różnicę między obydwoma podstawowymi paliwami. Mogło to być pośrednio związane z doniesieniami o niższym popycie na olej napędowy w ostatnim kwartale. Nie należy jednak wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków. Z pewnością nadal będziemy świadkami pewnego przybliżania się cen diesla do benzyny. Może ono jednak teoretycznie zostać nieco przyblokowane w przypadku radykalnych posunięć w polityce cenowej, które mogłyby działać stymulująco na popyt.
Potanieje czy nie?
Z prognoz cen detalicznych e-petrol.pl wynika, że możliwe jest pewne obniżenie dotychczasowego poziomu na stacjach. Wyższe marże z jakimi po obniżkach możemy mieć do czynienia mogłyby teoretycznie zostać nieco zredukowane przez sprzedających i umożliwiły zejście cen benzyny do nawet poniżej 5,79 zł/l w najbardziej optymistycznym scenariuszu.
W przypadku oleju napędowego obniżka mogłaby sięgnąć nawet 9 groszy na litrze – do poziomu 5,66 zł/l. Musiałoby jednak zabraknąć radykalnych posunięć ze strony koncernów, które wcale nie muszą dostosować się do takiego trendu. Niestety rokowania na najbliższe dni są dla cen hurtowych podwyżkowe, co może ograniczyć skalę ewentualnych redukcji na stacjach.
Polityka w centrum uwagi rynku naftowego
Decydujący wpływ na zachowanie cen ropy miały w ostatnich dniach wydarzenia polityczne w Europie - przede wszystkim powyborczy pat w Grecji. Powrót obaw o bankructwo tego kraju i pojawiające się coraz częściej opinie, że Grecja może opuścić strefę euro wpłynęły na pogorszenie nastrojów na rynkach finansowych. Ograniczyło to możliwość odrobienia strat z poprzedniego tygodnia i notowania ropy na giełdzie w Londynie utrzymują się od kliku dni poniżej 114 dolarów. Skuteczną barierą, która powstrzymała dalsze spadki okazał się za to poziom 110 dol. – tygodniowe minimum ropa Brent zanotowała we wtorek, kiedy w trakcie sesji za baryłkę surowca płacono zaledwie 110,53 dol.
O ile elekcja socjalisty Francois Hollande na prezydenta Francji została przyjęta bez większych emocji, to wyniki greckich wyborów parlamentarnych wywołały spory niepokój wśród inwestorów. Rezultat, jaki uzyskały partie sprzeciwiające się trudnym reformom, spowodował, że ponownie realne stało się bankructwo Grecji. Reformy są bowiem warunkiem przyznanej Grecji pomocy finansowej. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że żadna z partii nie ma większości pozwalającej stworzyć jej stabilny rząd i Grecji grozi powtórka wyborów. Kolejne próby stworzenia gabinetu podejmowane przez partyjnych liderów nie przynoszą rezultatów i coraz bardziej realne jest to, że Grecy będą głosować ponownie, a pierwsze powyborcze sondaże pokazuję, że poparcie dla radykalnych ugrupowań rośnie. Grecja nie jest jedynym punktem zapalnym na mapie Europy – niepokój budzi też Hiszpania, w której pogłębiają się kłopoty sektora bankowego.
Popyt słabnie, podaż jest mocna
Argumentem przemawiającym za spadkiem cen ropy jest przede wszystkim utrzymującą się aktualnie na rynku naftowym przewaga podaży nad popytem. Globalna produkcja surowca jest wyższa niż zapotrzebowanie na ropę, bo z jednej strony wydobycie w krajach OPEC znajduje się na rekordowo wysokich poziomach, a z drugiej słabnie popyt ze strony największych konsumentów. W Stanach Zjednoczonych od kliku tygodni rosną zapasy ropy, a dane z Chin pokazują, że gospodarka w tym kraju hamuje i w efekcie spada import surowca.
Oprac. Jakub Bogucki, Grzegorz Maziak, e-petrol.pl