Spojrzenie z drugiej strony: Calais w londyńskiej galerii sztuki
Sytuacja w Calais przeraża nie tylko kierowców, przewoźników promowych, firm przewozowe i agencje. Przeraża również organizacje humanitarne, chodź one patrzą na to trochę z innej perspektywy.
Kiedy Sue McAlpine pierwszy raz odwiedziła obóz imigrantów Calais na północnym wybrzeżu Francji, to zatrwożył ją widok rodzin mieszkających w zabłoconych namiotach oraz dzieci chodzących w japonkach w środku zimy.
McAlpine mówi, że była przerażona czytając napływające wiadomości z Calais, a zarazem czuła, że powinna coś z tym faktem zrobić. Odwiedzając obóz w lutym postanowiło historie migrantów mieszkających w obozie opowiedzieć poprzez wystawę w Londynie. Autorka dodaję, że czuła, iż pokazanie tych historii w Wielkiej Brytanii jest bardzo ważne dla mieszkańców obozu.
„Dżunglę” Calais znamy jako obóz, w którym ludzie żyją w nędzy i niehigienicznych warunkach. Są to imigranci z biednych i zajętych wojną regionów Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy mają nadzieję dotrzeć do upragnionej Wielkiej Brytanii.
McAlpine dzieląc czas z rodzinami wewnątrz namiotów i słuchając historii ludzi postawiła połączyć je na wystawie w Londynie.
Na zorganizowanej w ramach Projektu Muzeum Migracji i zaprezentowanej w galerii we wschodnim Londynie wystawie pod tytułem „Zawołaj mnie po imieniu: historie z Calais i nie tylko” można zobaczyć zarówno profesjonalne obrazy, jak i amatorskie zdjęcia imigrantów w Calais. Na ekspozycji wykorzystano także porozrzucane kamizelki ratunkowe używane przez uchodźców, którzy przybyli drogą wodną do Grecji.
Jeden z uchodźców, który widnieje na zdjęciach przybył do Calais z Erytrei w październiku ubiegłego roku. Podkreśla on, że przeszedł przez Saharę, Libię, Włochy i Francję. A sytuacja była trudna, ponieważ podróżował zimą, w codziennych opadach deszczu. Erytrejczyk liczy, że wystawa być może pokaże niektórym ludziom sytuację w Calais z innej perspektywy i uświadomi im, co naprawdę dzieje się we francuskim porcie.