Warszawska straż miejska: Po raporcie NIK nie mamy sobie nic do zarzucenia
"Nie mamy sobie nic do zarzucenia po raporcie NIK-u" - twierdzi stołeczna straż miejska. W dokumencie czytamy, że strażnicy zamiast dbać o porządek, niemal wyłącznie ścigają kierowców. W raporcie znalazł się również akapit o warszawskich strażnikach, którzy w ciągu ostatnich 5 lat zwiększyli liczbę tych interwencji blisko pięciokrotnie.
W gminach, gdzie kupiono fotoradary, straż miejska zajmuje się głównie obsługą tych urządzeń, zaniedbując inne obowiązki. Tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która badała działalność straży miejskiej i gminnej przez 5 lat.
Wzrost liczby interwencji straż tłumaczy tym, że oczekują od niej tego mieszkańcy. I to właśnie mieszkańcy aż tak bardzo zaczęli interesować się czyimś źle zaparkowanym samochodem i dzwonią do straży z prośbą o ukaranie kierowcy.
To dane szokujące, ale nie ma powodu, by w nie nie wierzyć. Rzeczniczka warszawskiej straży miejskiej Monika Niźniak dodaje, że raport jest nawet pozytywny dla stołecznej straży. Raport nakazuje nam podniesienie skuteczności egzekwowania działań dotyczących nieprawidłowego parkowania na terenie Warszawy. Przyznaje jednak, że rzeczywiście ruch drogowy i kwestie dotyczące na przykład nieprawidłowego parkowania są jednym z obszarów, w których najczęściej podejmujemy interwencje.
Trzeba jednak pamiętać, że właśnie tego chcą mieszkańcy.