Ile bio-kompotentów w paliwach?
Sejm w ekspresowym tempie poradził sobie z ustawą, zwiększającą minimalną obowiązkową zawartość bio-komponentów w paliwach. Nowelizacja jest teraz w Senacie i jest bardzo duża szansa na to, że nowe prawo wejdzie w życie już w lipcu. Koncerny naftowe bardzo na to liczą i podkreślają, że tu liczy się każdy dzień.
Większość kierowców nie zdaje sobie nawet sprawy, że tankując samochód wlewa paliwo z 5 proc. zawartością zielonych dodatków. Teraz bio-komponentów ma być więcej, bo aż 7 proc. Od razu pojawiły się obawy kierowców, czy silniki samochodów to wytrzymają. Koncerny naftowe uspokajają , że dla samochodów będzie to zmiana neutralna.
– Pojawiły się informacje, że to biopaliwo szkodzi. To nie jest prawda. Jest to ogólnie uznane biopaliwo, spełniające normy europejskie. Zaakceptowane również przez przemysł motoryzacyjny jako w pełni spełniające jakość – przekonuje Robert Gmyrek, dyrektor ds. biopaliw w Polskim Koncernie Naftowym „Orlen”.
Po co zwiększać minimalną dolewkę bio-komponentów w paliwach? Koncerny naftowe zmusza to tego Narodowy Cel Wskaźnikowy, określający obowiązkową zawartość biopaliw na rynku. Narodowy Cel Wskaźnikowy z roku na rok jest coraz większy. Rosną też koszty jego realizacji.
– W zeszłym roku te koszty oszacowaliśmy na 400 milionów złotych – mówi Leszek Wieciech, dyrektor generalny w Polskiej Organizacji Handlu i Przemysłu Naftowego, skupiającej największe koncerny paliwowe w kraju.
Aby zrealizować Narodowy Cel Wskaźnikowy koncerny naftowe wprowadziły na rynek paliwo B-100, będące samoistnym biopaliwem. Ale rynkowe możliwości sprzedaży tego paliwa osiągnęły już maksimum. Stąd ultimatum przedsiębiorców do rządu: albo obniżcie Narodowy Cel Wskaźnikowy, albo zwiększcie minimalną dolewkę „zielonych dodatków” z obecnych 5 do 7 proc.
O obniżeniu Narodowego Celu Wskaźnikowego nie chciało nawet słyszeć ministerstwo gospodarki. Zresztą podobnie jak organizacje rolnicze. – Koncerny naftowe miały wystarczająco dużo czasu, aby przygotować się do realizacji Narodowego Celu Wskaźnikowego – przypomina Mariusz Olejnik z Krajowego Zrzeszenia Plantatorów Rzepaku.
Ostatecznie Rada Ministrów przyjęła nowelizację ustawy, która zwiększała obecność bio-dodatków w oleju napędowym do 7 proc. Nowela trafiła do parlamentu i… zaczął się wyścig z czasem. – Pośpiech jest bardzo ważny, bo każdy dzień nie wprowadzania w życie tych nowych rozporządzeń to są dodatkowe koszty zarówno dla przedsiębiorstwa, jak i dla klienta – dopingował posłów Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Handlu i Przemysłu Naftowego.
I chyba się udało. Projekt przez Sejm przeszedł błyskawicznie i już jest w Senacie. Jeżeli senatorowie nie zgłoszą do niego żadnych poprawek trafi na biurko prezydenta do podpisu.
Zdaniem producentów biokomponentów zmiana przepisów nie wpłynie znacząco na zwiększenie zapotrzebowania na ich produkty. Ale na pewno uspokoi nerwową ostatnio sytuację na rynku.
– Gdy nowe prawo zacznie obowiązywać, wtedy koncerny będą mniej narzekać i kręcić nosem, że muszą te nieszczęsne przepisy, wynikające z unijnych dyrektyw i polskich ustaw realizować. Będą mniej dokładać. A poza tym będzie łatwiej, prościej i taniej – przekonuje Zygmunt Gzyra z firmy Bioagra produkującej biokomponenty.
Gdyby koncerny naftowe nie zrealizowały Narodowego Celu Wskaźnikowego, groziłyby im grzywny. Branża paliwowa w zeszłym roku szacowała je na 1,5 miliarda złotych.
Unia Europejska przyjęła zobowiązanie, że do 2020 r. udział odnawialnych źródeł energii w całkowitym zużyciu energii na wynieść 20 proc.
Autor: Witold Katner