Airbus 380 może zabrać na pokład całe miasteczko
Na obrzeżach francuskiej Tuluzy postawiono kilka ogromnych hal. Składa się w nich cud techniki, jak mówią inżynierowie o Airbusie A380. To największy samolot pasażerski na kuli ziemskiej.
– Zrobiliśmy kiedyś test na szybkość ewakuacji ludzi z tego samolotu – opowiada z dumą David Velupillat z dyrekcji Airbusa w Tuluzie. Zapakowaliśmy ponad 850 ludzi, to byli pracownicy naszych zakładów. I potem, na dany sygnał, trzeba było się ewakuować i to jak najszybciej.
Błyskawiczna ewakuacja
Wystarczyło kilkadziesiąt sekund, proszę sobie tylko wyobrazić, w jednej chwili wyprowadzono bezpiecznie całe miasteczko i maszyna dostała certyfikaty bezpieczeństwa.
A380 to duma Airbusa, koncernu, który najpierw rozpoczął trucht za niedoścignionym, jak się wydawało amerykańskim Boeingiem, a teraz idzie z nim łeb w łeb jeśli chodzi o sprzedaż samolotów.
Kiedy w hali montażowej pytam jednego z inżynierów z czym można by porównać tego kolosa, ten od razu wypala: z boiskiem do piłki nożnej. Nie wierzysz, to policz sobie, A380 ma ponad 70 metrów długości, jeszcze większa jest rozpiętość jego skrzydeł, czyli prawie wychodzi piłkarskie boisko.
Dyskoteka na montażu
Montowanego kolosa można podziwiać z pewnej odległości, do środka nikt, poza odpowiednim zespołem nie ma prawa się zbliżać. Montaż odbywa się leniwie, nie ma pośpiechu, bo nie może być pomyłek. Praca odbywa się na dwie zmiany i – jak zapewniają kontrolerzy – zawsze jest przy niej tyle muzyki. To taki styl tych, którzy składają kolosa, a muzyka dobiegająca z radioodbiorników rozłożonych w różnych zakamarkach samolotu zagłusza huk elektrycznych narzędzi, które pomagają w układaniu dziesiątków kilometrów kabli, mocowaniu tysięcy nitów, śrub i tego wszystkiego, co składa się na największy samolot świata.
Zanim jednak potężne elementy samolotu trafią z Niemiec czeka je długa droga. Najpierw na ogromnych platformach jadą autostradami, potem przesiadka na barki i po stukilometrowej podróży drogą wodną trafiają do Tuluzy.
Człowiek jest taki mały
Kiedy stajesz koło kilkupiętrowej, surowej jeszcze konstrukcji maszyny czujesz się taki malutki, czujesz pokorę dla dzieła techników.
Najważniejsze i najdroższe w tym kolosie są silniki, podwiesza się je pod skrzydłami z namaszczeniem. - Pamiętajmy, że cztery silniki A380 to jedna trzecia wartości samolotu - wyjaśnia Velupillat. Stąd zacięta walka między producentami, by to właśnie ich motory napędzały ten i inne typy samolotów. Producentów silników lotniczych na świecie jest kilku i wystarczy jedna wpadka, która miała miejsce kilka miesięcy temu w samolotach Airbus australijskiej linii Quantas, by szefowie Rolls Royce rwali sobie włosy z głowy, bo do czasu wyjaśnienia usterki żadnej silnik tej firmy nie będzie montowany. To oznacza straty, a konkurencja tylko na to czeka.
Cudo za 400 mln dolarów
Kiedy pada pytanie o cenę A380, pada dyplomatyczna odpowiedź: to zależy, kto kupuje, ile sztuk i kiedy to robi? Od ceny katalogowej klient może trochę zbić, ale gra się toczy między 300 a 400 milionami dolarów. Za jedną sztukę!
A380 w przeciwieństwie do swego największego konkurenta Boeinga 747 z charakterystycznym garbem, który robi za drugi pokład, ma dwie osobne kabiny. Ich całkowita powierzchnia to 550 m kwadratowych. A380 ma kabinę na pokładzie głównym (Main Deck – MD) i jest to najszersza kabina tego typu w samolotach pasażerskich, oraz kabinę na pokładzie górnym (Upper Deck – UD). Ta z kolei jest pierwszą szerokokadłubową kabiną UD w historii. W Tuluzie wyjaśniają: są one odpowiednio o 51 i 180 cm szersze od kabiny Boeinga 747. To sprawia, iż ich powierzchnia użytkowa jest większa o 50 procent, tym samym samolot może pomieścić o 40 procent więcej pasażerów.
A380 jest nie tylko największy, bo pracownicy Airbusa jednym tchem wymieniają jego kolejne zalety. I tak A380 szczyci się najniższym poziomem hałasu w kabinie ze wszystkich maszyn pasażerskich, są większe schowki bagażowe, co daje 15 proc. więcej miejsca w przeliczeniu na jednego pasażera w klasie ekonomicznej.
Wysoki jak kamienica
Od inżyniera do zwykłego montażysty na hali, w której wiele dekad temu składano słynne Concordy każdy pracownik zna wymiary A380. Długość - 73 m, wysokość - 24,1 m,, maksymalny ciężar przy starcie - 560 ton, a zbiorniki są w stanie pomieścić 310 000 litrów paliwa. I wreszcie to, co widzą i czują pasażerowie, przestronne wnętrze, luksus i ogromna wygoda i to nie tylko w klasie biznesowej.
Inżynierowie pracujący w Tuluzie z dumą pokazują dwa A380 pokryte zieloną, podkładową farbą, gotowe do dziewiczego lotu. Nie polecą daleko, tylko do Hamburga, by tam dokończyć wyposażanie ich wnętrz, tak jak sobie tego życzą klienci oraz pomalować go na barwy konkretnego przewoźnika.
- I tak jak w Tuluzie można przyglądać się montażowi kolosa, to w Hamburgu wszystko odbywa się bez udziału postronnych osób. Taka jest wola naszych klientów – kończy Velupillat.