NIK o niebezpiecznych przewozach
Materiały niebezpieczne – łatwopalne, wybuchowe, żrące, a nawet promieniotwórcze – przewożone są w Polsce często w godzinach największego ruchu, w pobliżu budynków użyteczności publicznej oraz terenów ekologicznych. Przy ich transporcie dochodzi do coraz częstszych wypadków i awarii. Wojewodowie i marszałkowie województw nie zdają sobie sprawy z potencjalnych zagrożeń, a osoby bezpośrednio odpowiedzialne za przewóz takich materiałów są do tego źle przygotowane.
Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia sprawowanie przez wojewodów i marszałków województw nadzoru nad przewozem towarów niebezpiecznych. Liczba wypadków i awarii przy transporcie takich substancji wzrosła na drogach z 220 w 2009 r. do 253 w roku następnym, zaś na kolei podwyższyła się odpowiednio z 28 do 32 przypadków.
Wpływ na te alarmujące statystyki ma szereg czynników. Wojewodowie nie sprawdzali, jak straż pożarna, inspektoraty transportu drogowego oraz marszałkowie województw wykonują swoje zadania związane z zapewnieniem bezpieczeństwa transportu towarów niebezpiecznych. Nie stworzyli procedur zapewniających współdziałanie i przepływ informacji między tymi jednostkami a swoim urzędem. Przez te zaniedbania nie posiadali informacji o faktycznym poziomie zagrożeń.
Zdaniem NIK w Polsce nie funkcjonuje skuteczny nadzór nad zarządzaniem ruchem drogowym. Marszałkowie województw przy zatwierdzaniu projektów organizacji ruchu nie prowadzą analiz zagrożeń, jakie stwarzają przejeżdżające cysterny i tiry z towarami niebezpiecznymi. Transporty często odbywają się w godzinach największego ruchu, w pobliżu budynków użyteczności publicznej oraz terenów ekologicznych. Także wojewodowie, mimo posiadanych uprawnień, nie wprowadzają potrzebnych ograniczeń dla przewozu towarów niebezpiecznych. Co więcej na terenie sześciu województw (na osiem skontrolowanych) nie wyznaczono nawet specjalnych parkingów do usuwania niesprawnych i stwarzających zagrożenie pojazdów.
Wiele luk i błędów stwierdzono też w systemie szkolenia kierowców i doradców do spraw bezpieczeństwa przewozu towarów niebezpiecznych. Brak nadzoru ze strony marszałków województwa sprawia, że specjalistyczne kursy dla kierowców niejednokrotnie prowadzą firmy, które nie spełniają wymagań. Ponieważ nie stworzono centralnego rejestru przedsiębiorców prowadzących takie szkolenia, nie można nawet sprawdzić, czy danej firmie nie zakazano wcześniej działalności. Z kolei w trzech inspektoratach transportu drogowego (na cztery skontrolowane) uprawnienia doradcom ds. bezpieczeństwa nadawano z naruszeniem prawa. Rola doradców jest istotna, gdyż w imieniu przedsiębiorcy prowadzą oni nadzór nad przygotowaniem, nadaniem i przewozem materiałów niebezpiecznych.
Wymienione w raporcie NIK nieprawidłowości prowadzą do sytuacji, w której przedsiębiorcy, doradcy do spraw bezpieczeństwa oraz kierowcy nie są odpowiednio przygotowani do organizowania i przeprowadzania przewozów towarów niebezpiecznych. Inspekcja Transportu Drogowego, która od 1 stycznia 2009 r. do 30 czerwca 2011 r. skontrolowała prawie 51 tys. pojazdów przewożących substancje niebezpieczne, ukarała ponad 5 tys. kierowców. Najczęstsze naruszenia polegały na omijaniu przez kierowców ograniczeń związanych z czasem prowadzenia pojazdów i obowiązkowymi przerwami na odpoczynek, braku wyposażenia przeciwpożarowego w pojazdach, złym oznakowaniu ładunków oraz braku wymaganych zaświadczeń i dokumentów przewozowych.
Także w działalności Urzędu Transportu Kolejowego NIK dopatrzyła się niepokojących zaniedbań. Prezes UTK systematycznie zmniejszał liczbę kontroli dotyczących bezpieczeństwa przewozu towarów niebezpiecznych. W 2008 r. u zarządców infrastruktury, przewoźników i użytkowników bocznic przeprowadzono 107 inspekcji; dwa lata później tylko 68, choć w tym okresie wzrosła ilość przewozów substancji niebezpiecznych. Przy czym w blisko połowie skontrolowanych oddziałów terenowych UTK inspektorami ds. przewozu takich towarów były osoby, które nie ukończyły żadnych szkoleń z tego zakresu.
Wiele do życzenia pozostawia również stan techniczny infrastruktury kolejowej, którą zarządza spółka PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Po kontroli 93 torów służących do awaryjnego odstawiania wagonów okazało się, że tylko dwa spełniają wszystkie wymogi określone w przepisach. Zdarza się także, że tory takie usytuowane są w pobliżu obiektów użyteczności publicznej i nie posiadają zabezpieczeń chroniących otoczenie przed skutkami awarii pociągów przewożących materiały niebezpieczne.